22 września 2015

Przeprowadzka, ciężki czas...

Ci, którzy choć raz w życiu przeprowadzali się, wiedzą doskonale jaki nastrój panuje. Wokół kartony, worki, napięta atmosfera, bo człowiek szuka wszystkiego i jak na złość potrzebne rzeczy, okazują się w zupełnie innym miejscu niż szukaliśmy.
W całym tym zamieszaniu, jest PIES. Pies, który nie rozumie co się właściwie wokół niego dzieje, dlaczego wszystkie przedmioty, które dotychczas leżały w znanych dla niego miejscach, lądują do pakowania. Sama sytuacja powoduje stres nie tylko u ludzi, ale tym bardziej u naszych pupili.
Kiedy wszystko zostanie już przewiezione, mościmy się w nowym gniazdku. I tutaj kolejny szok dla naszego czworonoga. Zmienia się otoczenie, sąsiedzi, psy, trawniki i samo mieszkanie. Miliony nowych zapachów.
Psy generalnie są znane z tego, że szybko adaptują się w nowym miejscu, ale jak ułatwić im przeżywanie tego stresu? O tym za chwilę.





Przy okazji postu, o psich lękach <klik>  pisałam, że Terror miał swego czasu problemy, z zaakceptowaniem foliowych worków na śmieci. Problem niby został pokonany, jednak przy okazji pakowania naszych rzeczy (których okazało się znacznie więcej niż się spodziewaliśmy!) problem powrócił. Jako, że wzięłam sobie na ten okres urlop i to ja zajmowałam się pakowaniem, pozwalając B. odpoczywać po pracy (dobra żonka!), Terror kojarzył z tym dźwiękiem wyłącznie mnie.
Na sam dźwięk uciekał do drugiego pokoju i stamtąd obserwował jak mi idzie.
Znów jednak musiałam psu pokazywać, że worek nie jest taki straszny jak się wydaje. Chowałam więc pod niego piłki, smaczki, później do samego worka, tak by pies musiał wsadzać głowę. No generalnie pomogło. Natomiast przez te kilka dni byłam bardzo podminowana, zmęczona pakowaniem i całym panującym rozgardiaszem, momentami siekierkę można było w powietrzu zawiesić :) No i już w nowym miejscu okazało się, że pies nabrał do mnie swego rodzaju dystansu. Nie wiem czy spowodowane to było moim nastrojem, hałasem jaki wytwarzałam wokół siebie czy po prostue zmianą miejsca, trwało to kilka dni i było dość mocno odczuwalne. Przykładowo Te nie przychodził na przytulanki, nie spał koło mnie wcale, jedynie koło B., słabo reagował na moje wołanie, nie dreptał za mną krok w krok, jak to bywa na codzień.



Jak przeprowadzić sprawnie przeprowadzkę, tak by pies odczuł ją jak najmniej?


* Jeśli masz możliwość, zabierz psa do nowego domu kilka razy, zanim się przeprowadzicie. Pozwól mu powęszyć, poznać nowe kąty. Jeśli odległość nie jest znaczna, na kilka dni przed wyprowadzką zacznij zabierać psa w okolice, gdzie będziecie mieszkać. 

* Pies dużo łatwiej przywyknie do nowego miejsca, gdy meble wędrują razem z nami. Wszak pozostaje na nich nasz zapach. Jeśli inwestujemy w nowe meble, warto posiedzieć kilka minut na kanapie, tak by przeszła naszą wonią, Zabrać stare legowisko, czy ulubiony kocyk. Niech pies poczuje się bezpiecznie. 

* Jeżeli możesz w czasie przenoszenia rzeczy zapewnić psu spokojne miejsce np. u rodziny czy znajomych - nie wahaj się! Szczególnie tyczy się to psów, które są bardzo bojaźliwe, mają problemy z adaptacją w nowych miejscach. Jeśli nowe miejsce wiąże się z remontem - zapraszam do Białego Jacka <klik> Obszerny post na temat remontu z psem :-) 

* Pokaż psu, że mimo całego rozgardiaszu, w Waszych relacjach nic się nie zmieniło. To nic, że Toja doba ma o kilka godzin za mało, nie musi to być od razu całodzienny spacer, ale znajdź kilka razy w ciągu dnia czas na zabawę ze swoim pupilem. W tym czasie skup się tylko na psie i nie zaprzątaj sobie głowy pytaniami, gdzie postawić doniczkę z fiołkiem, albo do której szafki schować herbatę, 

*Nie rzucaj psa na głęboką wodę i nie zostawiaj go od razu na cały dzień samego w domu.
Pamiętasz jak pierwszy raz do Twojego domu zawitała mała szczeniorkowa kuleczka? Albo dorosły schroniskowy pies? Wtedy pewnie trzeba było wziąć dzień czy dwa urlopu, by w pierwszych chwilach, w nowym miejscu nie skazywać psa na samotność. Co z tego, że w starym mieszkaniu czworonóg już od dawna niczego nie zniszczył, skoro teraz jest równie zdezorientowany jak kiedyś?
Daj mu wytchnąć, naciesz się z nim nowym domem. Nawet jeśli jesteśmy zajęci rozpakowywaniem manatków, to jednak JESTEŚMY. A nasza obecność uspokoi psa.


* W skrajnych przypadkach, gdy pies nie umie się zaaklimatyzować, można kupić specjalne feromony DAP <klik> lub zastosować aromaterapię, by wyciszyć psa.








Macie jeszcze jakieś dobre rady dla tych, którzy są w trakcie przeprowadzki? Jeśli tak, to czekam na komentarze :-) 

Niedługo pojawi się post, o tym jak żyje się nam w nowym miejscu. Z otoczeniem niezbyt rozgarniętych, ale oczywiście wszystkowiedzących psiarzy :-) 
Miłego dnia! 



Read More

15 września 2015

DIY - Trzy formy psiastek

Wiele z nas zamawia dla swojego pupila smakołyki w internecie.
Nie przeczę, sama też idę zwykle na łatwiznę, bo zazwyczaj brakuje mi czasu dla samej siebie, a co tu dopiero babrać się z psimi ciastkami.
Jednak znalazłam ostatnio trochę wolnego czasu, więc postanowiłam spożytkować go dobrze. I co tu dużo gadać, takie smakołyki ze sklepu może i są wygodniejsze, bo wystarczy włożyć je do koszyka. Internetowego, czy sklepowego, ale przy tych robionych własnoręcznie,  dokładnie wiemy co się w nich znajduje. 

Przygotowałam dla Terrora trzy propozycje. Miały być z innych psich przepisów, a wyszły jako własny eksperyment :) 

Okej, zaczynajmy!


1 # CIASTKA Z TUŃCZYKIEM

Potrzebujemy : 


- 2 puszki tuńczyka (małe)
- 1 średniej wielkości marchew
- pół pietruszki średniej wielkości
- kilka "kółeczek" pora
- 4 łyżeczki otrębów pszennych
- 1 jajko
- 1 gałązka rozmarynu
- 1 szklanka mąki orkiszowej
- blender

Sposób przygotowania:

Tuńczyka odsączamy z wody/sosu (ja miałam w wodzie). Warzywa kroimy w kostkę, gotujemy do miękkości. Ugotowane warzywa wrzucamy z tuńczykiem do blendera. Zblendowaną masę przekładamy do miski, dodajemy jajko, posiekany rozmaryn, otręby oraz mąkę i mieszamy łyżką do uzyskania dość gęstej masy. Całość wykładamy na blachę wyłożoną papierem, lub posmarowaną masłem, dłonią rozsmarowujemy na grubość ok. 1cm
 i nożem do pizzy kroimy na odpowiadającą nam wielkość kawałki. Następnie wstawiamy blachę do piekarnika (nie popełnijcie mojego błędu i włączcie termoobieg, bo moje trochę się spaliły na najwyższej półce, bez termo). Na szczęście udało się uratować to co było po bokach i Terror miał szczęście pojeść, a smakowały bardzo :) 

I oczywiście czas, i temperatura - 160 stopni, przez 25 minut :) 






Tutaj spalona część, na szczęście resztę udało się uratować :) 
Nigdy nie podawajcie takich czarnych kawałków psu, bo może mu to zaszkodzić!!


2. # CIASTKA Z MAKRELĄ POMIDOROWE


Potrzebujemy:

- 1 puszka makreli w sosie pomidorowym
- 1 średniej wielkości marchew
- 1 mała pietruszka korzeń
- kilka gałązek liści pietruszki
- 10 łyżek mąki graham
- 6 łyżek otrębów

Sposób przygotowania:

Tak jak w poprzednim przepisie - warzywa pokrojone w kostkę i ugotowane, blendujemy z kawałkami makreli. Wcześniej makrelę wyciągamy z sosu i odstawiamy go na bok.
Masę przekładamy do miski, dodajemy sos, posiekaną pietruszkę, otręby i mąkę i mieszkamy do uzyskania bardzo gęstej masy. W razie potrzeby można dodać więcej mąki.
Lekko zwilżonymi dłońmi formujemy kulki w wybranej przez nas wielkości. Ja zrobiłam większe, które można łatwo podzielić i mniejsze, takie "na raz"
Zrobiłam też jeden placuszek, który pocięłam nożem do pizzy oraz jednego wężyka (formowane jak wałeczek z naciętą górą) Pieczemy w temp. 160 stopni, 25minut. Chodzi o to, by w środku były miękkie, a z zewnątrz lekko chrupkie :)







Uprzedzam, że jeśli ktoś nie lubi zapachu makreli, to te ciastka lepiej niech sobie daruje, bo pozostawiają mocny zapach na dłoniach :) 

Tutaj już zrobione :) 





No i ostatnia propozycja, dla wielbicieli słodkości :-)


3. # MASŁO ORZECHOWE


Potrzebujemy:

- 1 kopiasta łyżka masła orzechowego bez soli i cukru
- 2 łyżeczki otrębów
- szklanka mąki graham
- 1 mały słoiczek (po koncentracie) powideł z owoców (niesłodzony!) - w naszym wypadku były to brzoskwinie
- kilka łyżeczek granulowanego mleka w proszku

Sposób wykonania:

Wszyskie składniki mieszamy intensywnie do uzyskania gładkiej masy. Wykładamy na blachę wyłożoną papierem i dłonią/łyżką rozsmarowujemy na wysokość ok 1cm. Wierzch posypujemy lekko mlekiem w proszku i dociskamy lekko dłonią. Tak jak w przypadku poprzednich przepisów całość pieczemy w temperaturze 160 stopni, przez 25minut.
Wystudzone ciasto łamiemy na kawałki w wybranych rozmiarach.







Pies zadowolony, bo ciastka - szczególnie śmierdzące makrelą, strasznie przypadły mu do gustu! :) 



Jeśli ktoś pokusi się o wypróbowanie przepisów, to piszcie jak wyszły :) 
A Waszym i mojemu psiakowi - Na zdrowie! Smacznego! :) 



Read More
Obsługiwane przez usługę Blogger.

© Życie z Jack Russellem, Psi blog o Jack Russell Terrorze :-), AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena