27 lutego 2015

Test zabawka czyszcząca zęby



Zabrałam się za testy, w planach mam ich już kilka, ale po kolei. 
W pierwszej kolejności wybrałam zabawkę z obustronnymi wypustkami, czyszczącą zęby i dziąsła psa.
Nie ma konkretnej nazwy, nie pokażę Wam też niestety opakowania po niej, bo posiadamy ją od listopada więc kartonik już dawno wylądował w śmietniku.
Zabawkę nabyłam w Intermarche, za całe 7zł !!

W zamyśle miał być to chyba gryzak, ale ja przestrzeń między wypustkami smaruję pasztecikiem, albo mokrą karmą. Terror ma zabawkę do lizania :-) Zajmuje to trochę psa, bo przestrzeń jest mała, przez co trzeba się trochę namęczyć!
Zabawka jest dość trwała, ale niestety ma ubytek, (co widać na zdjęciu poniżej) po spotkaniu z Cane Corso koleżanki. :-) Gdyby pobawił się tym nieco dłużej myślę, że wiele by z gryzaka nie zostało. 
W opakowaniu są dwie sztuki, dla psiaków mini oraz szczeniaków i tych średnich ras. Mają około 5 i 10cm. My wersję mini odstawiliśmy, ale większy model jest chętnie używany.



Młodego dość trudno uchwycić w bezruchu jeśli dostał coś do żarcia lub zabawy, więc przepraszam za jakość zdjęć. 






Znalazłam też coś bardzo podobnego na stronie jednego ze sklepów internetowych. (Kliknij na zdjęcie, żeby przenieść się na stronę) Cena jest nieco wyższa, bo 12,50zł, w dodatku jest tylko jedna kostka, za to większa bo ma 18cm.




Podsumowując

+ plusy
* wypustki fajnie czyszczą zęby
*można posmarować czymkolwiek i psiak ma frajdę z wylizywania przestrzeni pomiędzy wypustkami
*niska cena

- minusy
*nie nadaje się dla psów niszczycieli

Ze swojej strony polecam :-)
Macie coś podobnego? :-)



Read More

25 lutego 2015

Wyzwanie pies..Czyli niemożliwe w 80dni!

#WYZWANIE PIES!





Do podjęcia wyzwania zachęciła mnie Natalia [ blog Natalii
Natalia na swoim blogu zachęca, do podjęcia wyzwania, które polega na tym, że przez najbliższe 80 dni dążymy do perfekcji w wykonaniu jednego, dwóch czy kilku rzeczy, które do tej pory sprawiały nam kłopot. Jednemu psu trudność sprawia chodzenie na smyczy, innemu aport, a jeszcze inny za nic w świecie nie może pojąć na czym polega "zdechł pies". A więc te 80 dni to wspaniała okazja, żeby poćwiczyć i nauczyć się niemożliwego do tej pory zadania.
U nas na pierwszy ogień idzie nauczenie Terrora, że obcy nie są do skakania i kochania, że trzeba ich olać, a witać się jedynie jak pani pozwoli :-) Taak, to nasz największy problem. Terror kocha wszystko i WSZYSTKICH. Dosłownie! Nie straszna mu elegancka pańcia w beżowym kostiumie, ani też zataczający się menel. Terror kocha ich wszystkich, czego nie omieszka im zaprezentować. Nie każdy za to kocha jego, więc skakanie na obcych jest bardzo uciążliwe, szczególnie, gdy pogoda za oknem bardzo łatwo odznacza się na ubraniach :-) Tak więc to nasz pierwszy i główny punkt. Następnie chcę opanować z młodym komendę "zostań". Tej chyba nie trzeba opisywać. 
Postępy w nauce będę opisywać na bieżąco, a za 80dni pochwalę się (mam nadzieję!!) zrównoważonym Terrorystą, który będzie skutecznie olewał idących "człowieków" 
Trzymajcie kciuki!


** Kto podejmie wyzwanie? :) **  
** czekam na komentarze! **

Natalia zachęca do "pożyczania banneru z akcji, także bez obaw! Można kopiować! :)
Read More

24 lutego 2015

Zabawy na śniegu



Za oknem śnieg, a u nas właściwie jego pozostałości. Nie mniej jednak post przygotowany był kiedy białego puchu było pod dostatkiem, więc postanowiłam go wrzucić :) 




Spacer to dla mnie nie tylko wyjście dookoła bloku, ale też szansa na złapanie lepszego kontaktu z czworonogiem. Prócz zwykłego wybiegania liczy się też zmęczenie psychiczne. Zmęczony pies = szczęśliwy pies :)
Nasze spacery wyglądają różnie. Czasem to faktycznie tylko wyjście przed blok (np. ostatnie wyjście to tylko na siusiu) ale wychodzimy też "za płot" czyli gdzieś dalej niż poza ogrodzony blok. Wtedy to najczęściej wypad do lasu, na polanę albo po prostu tak sobie pomaszerować:)

Uwielbiam wyjścia do lasu, cisza, przerywana śpiewem ptaków. Brak aut, ludzi.. Jestem tylko ja i pies. To nasz czas. Spacerujemy, węszymy, skaczemy przez pieńki, aportujemy kije..

Od pewnego czasu bardzo polubiliśmy zabawę w szukanie. Chociaż Terror jeszcze nie jest mistrzem tropienia, to widzę ile radości sprawia mu taka aktywność. Jak znajdzie piłeczkę w śniegu, wraca z nią taki dumny, a mnie rozpiera szczęście, że kolejny raz mu się udało :) Zawsze wykonujemy po kilka - kilkanaście prób. W zależności od tego jak młodziak sobie radzi, bo miewa lepsze i gorsze dni. Czasem trzeba mu podpowiadać (pokazując palcem) kierunek poszukiwań.




W bonusie filmik z szukania :-)





A Wy jak spędzacie czas na śniegu? :)





Read More

7 lutego 2015

Jak pies znalazł się u nas w domu :)

Cześć wszystkim!

Postanowiłam założyć bloga, żeby zamieszczać ciekawe informacje na temat psów, które kocham.. Wszystkie bez wyjątku :-)


Psy towarzyszyły mi od zawsze, perypetie były tylko z jednym małym i niezwykle wrednym kundelkiem, który miał ogromne kłopoty z zazdrością wobec mojej mamy. Mango bo tak miał na imię owy kundelek, tylko mamie pozwalał zbliżyć się do niego. Moją obecność tolerował ze względu na to, że trzymałam się do niego na dystans. Na wszystkich innych reagował agresywnie. Doszło do tego, że nie mogłam zapraszać przedszkolnych koleżanek bo najzwyczajniej w świecie by je pogryzł. Latem jeździliśmy na działkę, gdzie któregoś razu jako kilkulatka nie do końca nauczona CS-ów (calming signals) wysyłanych przez psy schyliłam się do Manga i zignorowałam jego warczenie i obnażone dziąsła, co skutkowało uwieszeniem się na moim brzuchu i bliznę pozostawioną po dziś dzień. No cóż ta lekcja wiele mnie nauczyła, niestety po tym incydencie Mango został oddzielony od naszej rodziny, wzięła go koleżanka mamy do swojego domku na wsi i tam dożył starości socjalizując się z innymi psami :-) Następne w moim życiu były boksery, które towarzyszyły mi do dorosłości za wyjątkiem kilku kundelkowych tymczasów i jednego mixa labradorka, który w wyniku choroby i zbyt późnego rozpoczęcia leczenia odszedł na moich rękach co bardzo dotkliwie przeżyłam. 

Teraz po przeczytaniu setek blogów, książek i artykułów zachciałam sama pisać. I chociaż nie jestem beletrystką to postaram się pisać najlepiej jak potrafię :) 

Terror był starannie planowanym zakupem. W planach był psiak, ale oboje z moim partnerem mieliśmy rozbieżności w doborze rasy. Ja, miłośniczka bokserów, on zauroczony JRT. Jako, że mi mniej zależało na konkretnej rasie, ustąpiłam. No i zaczęło się - czytanie wszystkiego o rasie, nauka o ... nauce psa :) W międzyczasie zbieranie pieniążków na psią wyprawkę i samego psa, który jak wiadomo nie jest tani. No cóż.. w końcu wszystko gotowe do odbioru naszego ślicznego szczeniaczka. Najspokojniejszego w miocie - istny anioł.. No cóż może wśród braci był nieco ciamajdowaty, po kilku dniach u nas pokazał różki stąd też jego imie. Po zapoznaniu się z małą biało-brązową kulką i podpisaniu wszystkich dokumentów zabraliśmy tę kulkę do auta no i już po jakiś pięciu kilometrach zwymiotował na kocyk. Przez całe 300km zwymiotował dwa razy, resztę przespał. W domu zapoznał się ze wszystkimi kątami, zjadł, posiusiał i poszedł spać. Od tego czasu mieszkamy razem, każdego dnia wzajemnie się poznajemy, uczymy swoich zachowań i kochamy się bezgranicznie :)

Terror jest z nami od listopada 2014 roku, a kupiliśmy go kiedy miał trzy miesiące









Tutaj pierwszego dnia, choroba lokomocyjna już dawno mu minęła, teraz jak tylko wsiada do auta to albo obserwuje, albo śpi :)





i tak dorastał pod naszym okiem :)












Read More
Obsługiwane przez usługę Blogger.

© Życie z Jack Russellem, Psi blog o Jack Russell Terrorze :-), AllRightsReserved.

Designed by ScreenWritersArena